Wyspa

Charlie popędził do jaskiń, po drodze zauważył Rosalie skądś wracającą, więc wrócili w dwójkę.
- Wiedziałam, że skądś Cię znam! - Powiedziała uśmiechając się w stronę ćpuna.
- You All Everybady... - Zapiszczał, uśmiechnął się i poszedł obok źródełka napić się wody.

Tamara miała dość czekania, po zakopaniu diamentów w podskokach kierowała się w stronę jaskiń wymachując swoim tasakiem.
- I will be stronger!- śpiewała wesoło nucąc dalszą melodię. Gdy dotarła na miejsce rozejrzała się, poprawiła maską i zaczęła tupać nóżką.

- Nie ma jej od jakiegoś czasu. - Powiedziała Kate wgryzając się w owoc. Kiedy już przełknęła kawałek mango znów rzuciła. - Jest coś jeszcze... Od kilku godzin nie widziałam tej koreanki, no i morderczyni uciekła....

Erica pomaszerowała za Jackiem. - Boone. Chodź ! - Zawołała.
- Idę ! - Powiedział i dobiegnął do nich. Hurtman`ówna szłą z wielkim uśmiechem na twarzy. Chciała dzisiaj zasnąć u boku niezwykłego mężczyzny,w którym była zakochana po uszy.

Kiedy już wszyscy wrócili do jaskiń, zostawiając Sayida samego przy włazie, mężczyzna usiadł przy okienku spoglądając do środka, ciężko było cokolwiek zobaczyć, gdyż było do bardzo głęboko.. Jak myślał, poza tym przeszkadzało rażące światło. Wtem... Zgasło. Zrobiło się nagle tak ciemno. Mężczyzna przełknął ślinę i postanowił też wrócić do jaskiń.

Tamarze znudziło się czekanie w jaskini ruszyła w stronę skąd wszyscy rozbitkowie wracali nagle stanęła na przeciwko Sayida.
- Ence pence, w której ręce!- wykrzyknęła chowając tasak do prawej ręki. Zaśmiała się cichutko po czym dodała- Mam ochotę kogoś zabić... wybacz, że padło dzisiaj na ciebie. Entliczek, pentliczek, czerwony guziczek na kogo wypadnie, na tego benc!
Wykrzyknęła robiąc krok do przodu.

Shannon uśmiechnęła się do Kate po czym spojrzała na Charliego, który bawił się w najlepsze z Rosalie.
- Oh please... - Mruknęła pod nosem rzucając mu pogardliwe spojrzenie, ale nie ważny był on... co z Amandą?! Mimo tych kłamstw... tego wszystkiego... Shannon czuła, że musi ją znaleźc... szarpnęła więc smyczą i podeszła do rzeczy Amandy.
- Czujesz? - Spytała podsuwając Vincentowi jej bluzeczkę. - To jej! Znajdź ją! - Po czym szarpana przez psa wybiegła z jaskiń.

Sayid połknął ślinę. IGNORUJ, IGNORUJ. - Ja.. Ty.. Jesteś zjawą, nie ma Cie! - Krzyknął do Tamary i przeszedł obok idąc dalej.

Tamara słysząc, że jest zjawą zdenerwowała się.
- Ty skurwielu! Ty zjawę widziałeś!- psiknęła tupiąc nóżką i machając tasakiem. Nagle ściągnęła swoją maskę i ukazała swoją twarz przed Irakijczykiem.

(Ps. Wybaczcie, że w takim stroju :D)
Podeszła do niego i zamachnęła się swoim nożem trafiając w głowę Sayida. Ciało mężczyzny upadło, a z niego zaczęła lecieć krew.
- O tak!!!- wrzasnęła blondynka napajając się tą myślą, wzięła jego krew na palcu i napisała na drzewie, które było obok:

- Shaan... - Mruknął chłopak widząc oddalającą się dziewczynę. Poszła razem z psem szukać małej Amandy.. Charlie poszedł za blondynką. - Tak jej nie znajdziesz.. - Mruknął podbiegając do kobiety. - Odpuść sobie Shann.. Jest ciemno!

Shannon biegła przez dżunglę ciągnięta przez Vincenta... nie wiedziała gdzie jest,, bała się... ale musiała znaleźc Amandę. Czuła, że to przez, że to przez to nie dopilnowanie... nagle Vincent się urwał a Shannon upadła do błota cała się brudząc...
- Cholera... - Rzekła siadając na ziemi. Nagle dosłyszała Charliego. - Zostaw mnie! Nie zależy ci na mnie! Opuścisz mnie! Porzucisz! - Krzyczała płacząc.

- Słuchajcie!! - Krzyknął Jack wbiegając do jaskini. - Boję się najgorszego... April uciekła.. A Sun zniknęła.. Morderczyni jest na wolności, wydaje mi się, że uprowadziła koreankę.. Nigdzie nie mogę jej znaleść.. Co o tym myślicie? - Spytał ściągając plecak.

Boone uśmiechnął się do Ericy, gdy ta złapała go za dłoń. Naprawdę mu się podobała , była wyjątkowa. Gdy dotarli do jaskiń, mężczyzna zauważył brak April.
- Gdzie ona jest?- spytał pokazując miejsce, w którym Iwanowa była związana. Nagle usłyszał słowa Jack'a- Amanda też gdzieś zniknęła! Może to ona je porwała!

- Noo! Tak, tak! To napewno April ich porwała! Jestem tego prawie pewna! Morderczyni! - Syknęła Rose, chcąc wkopać i w to blondynkę. - Mówię wam, to ona. Ona... Ona mi groziła, że jeśli wam powiem to mnie zabije... Ale TO ONA.

Hugo spojrzał zdziwiony na Rose. Nie spodziewał się tego, ale czy postąpił dobrze? April uprowadziła Sun.
Siedział więc cicho... było mu głupio.

- Heeej.. - Charlie kucnął obok ukochanej biorąc jej twarzyczkę w ręce. - Jak mogłaś tak pomyśleć? Shannon nigdy Cię nie opuszczę.. Rozumiesz? Nigdy. Jesteś tą jedyną, wiem o tym teraz. - Powiedział spoglądając w piękne oczy wybranki swego serca... <cwaniak2> <serduszka2> *.* - Kocham Cię, blondyneczko...

- Musimy coś z tym zrobić, bo inaczej ona będzie uprowadzała każdego z nas... musimy ją znaleźć! Na pewno zostawiła jakieś ślady, musimy wziąć broń i ruszyć w pościg! Przecież Sun może się coś stać!- wykrzyknął Boone.

- Ja ciebie też! - Rzekła. - Ale wy zawsze tak robicie! Zostawiacie! Opuścisz mnie jak tylko opuścimy tę wyspę! - Zaczęła płakac. - Jesteś taki sam jak inni!

Hugo zrobił się czerwony jak burak. Co on narobił?!

- Nie, nie, nie! Nie jestem taki sam jak inny myszko. Nie zostawię Cię, uwierz mi! Nigdy nie śmiał bym zrobić czegoś tak potwornego, nawet o tym nie pomyślałem!! - Powiedział szczerze. - Shannon kochanie.. Uwierz mi...

Shannon nic nie odpowiedziała... po prostu go pocałowała.
Ich pocałunek był długi i namiętny... kilka chwil później leżeli już w błocie ściskając się i całując.

- Chodźmy, musimy uratować Sun! - Krzyknął podekscytowany Alex, wyciągnął pistolet który zwędził z srebrnej walizki i podszedł do Boone'a. - Jest ciemno, ale damy radę, mam laterkę. - Mruknął pokazując zdobycz.

- Tak, chodźmy. Im szybciej tym lepiej. - Mruknął Jack i podszedł do mężczyzn ładując pistolet. Wtem podeszła również seksowna latynoska, mówiąc, że też chce iść. -Dobra, people. Ruszamy. - Powiedział Jack i poszedł pierwszy.

idzie Jack, Boone, Alex i Nikki

Nikki musiała dopilnowac pewnych spraw... jeśli April zginie sprawa ucichnie... ale czy ona naprawdę porwała by Sun? Może zwariowała?... Wyszli z jaskiń.

Charlie zaczął całować blondynkę z ogromną czułością. Była taka seksowna, zwłaszcza teraz gdy cała była umorusana brązową mazią. Z błotem jej do twarzy, och taak! Pace zaczął ściągać jej ubrania, ona to samo czyniła z jego garderobą. Wkrótce byli nadzy, muzyk zaczął pieścić ciało blondynki całując ją w różnych, nietypowych miejscach doprowadzając ją do szaleństwa.

Julian szedł z kobietami jak najszybciej mógł, miał ze sobą mnóstwo ludzi więc nie bał się, że coś mu się stanie, nie martwił się, że zostawiają ślady.

Grupa, która poszła odnaleźć Sun dociera na miejsce porwania April. Alexander zauważa jakieś ślady butów, a Jack widzi krzaki, które są delikatnie uchylone. Nagle Nkki podniosła jakąś kartkę.

Cytat:

Iwanow

Cele:
- Idźcie tymi śladami!

Shannon zamruczała... było jej błogo... kochała go... miała nadzieje, że to nie jest zauroczenie a Charlie nie zostawi jej samej po tej akcji. Nagle zadrżała... przeszył ją dreszcz podniecenia... stali się jednością całując się namiętnie.

- Widzicie!!? - Alex wskazał na ślady butów. - W drogę! To napewno kobieca stopa! Jestem pewien! <lol2> - Powiedział mężczyzna i pobiegł przodem. - Szybciej ludzie! Nie może nam uciec!

Nikki miała już zjeśc kartkę, ale Jack zabrał ją jej... latynoska przeklnęła pod nosem i spojrzała na nich.
Ruszyła za resztą... z tyłu miała przypiętą broń... postanowiła, że ją zastrzeli jak tylko zobaczy... i po śledztwie... sprawa morderstwa wyjaśniona...

Biegnąc natrafiliście na dalsze wskazówki, kolejna kartka papieru z napisem: