Wyspa

Alexander wszedł pierwszy do jaskini mówiąc. - Uwaga wieśniaki w mieście jest nowy szeryf. - I poruszył brwiami spoglądając na Kate. Mmmm... Podszedł do niej i od razu zagadał.

- Wiesz...- powiedział Boone na chwilę zawieszając głos- Było ich kilka, ale żadnej nie kochałem. Ty też jesteś ładna.
Powiedziawszy to spojrzał jej w oczy, dopiero po chwili doszły do niego słowa mężczyzny, który niedawno się przebudził.

- Nie wiem, ale jestem przerażona... zarówna ja jak i ty zrobiliśmy to dla czyjegoś dobra... na razie możemy tylko czekac aż się objawią... one same nie wyglądają jakby na kącie miały wiele zabójstw. - Rzekła lekko się uśmiechając. - Masz jakiś plan jak się z nimi obchodzic?

Amanda wstała, zmrużyła oczy i nie przestając po cichu śpiewać zaczęła przyglądać się tajemniczemu mężczyźnie.

Uśmiechnęła się. - Nigdy nie usłyszałam takich słów od mężczyzny na mój temat. - Spoważniała. Naprawdę jej na nim zależało. Popatrzyła na niego i zapytała. - Idziemy się przejść?

April spojrzała na Amandę, która dziwnie patrzyła na Alexa, podeszła do niej.
- Hej mała!- powiedziała uśmiechając się i poprawiając kucyka- Znam to!
Wrzasnęła na słowa piosenki, nie potrafiła sobie skojarzyć skąd zna te słowa, ale była przekonana, że też to śpiewała.

Boone spojrzał na kobietę, po czym kiwnął głową na znak, że się zgadza. Obydwoje wstali i wyszli z jaskini.
- Tylko nie oddalajmy się za daleko, bo jeszcze ci psychole na nas wpadną- powiedział chłopak wpatrując się w śliczne oczy Eircy, nie mógł oderwać od niej wzroku. 'Chłopie opanuj się! Jeszcze coś pomyśli i się speszy...'

- Zna pani Lilie... to piękne, to piękne- powiedziała uśmiechając się do blondynki. Wiedziałam, że jest wyjątkowa, ciekawe kto śpiewał jej Lilie... Jacob?! To nie możliwe! On by się nie odważył... ale ona jest do niego podoba- Ładne ma pani włosy...
Zaczęła bawić się włosami blondynki biorąc do ręki jej frotkę.
- W rozpuszczanych pani lepiej wygląda.

- Shannon!!! - Charlie wpadł w panikę! Dziewczyna zaczęła się topić. Chłopak zanurzył się do wody i z trudem wyciągnął blondynkę dopływając do brzegu. - Co się dzieje? Wszystko dobrze? - Spytał kucając obok leżącej Rutherford. - Oddychaj głęboko Shannon..

- E... dziękuję, ale jednak wolę mieć je związane- powiedziała April uśmiechając się do dziewczynki pozostawiając ją samą. Seksowna(:D) blondynka postanowiła poczytać Dostojewskiego- Skrzywdzeni i poniżeni...
Mruknęła sama do siebie zaczynając czytać.

- Ignoruj je. - Powiedział stanowczo. - A przynajmniej staraj się. Jeśli tylko będę miał okazję.. Spróbuję z nimi porozmawiać. - Powiedział zamyślając się na momen. Czy to był dobry pomysł? ``Wyspa mnie przeraża..``

Shannon rzuciła się na Charliego.... czuła kłucie, ale żyła i nie utonęła...
- Ocaliłeś mnie! - Kaszlnęła. - Ja... ja potrzebuje inhalatora! - Krzyknęła łapiąc Charliego za ramię. - Ja... ja mam astmę! On jest w moim bagażu w jaskini. - Wstała z trudem przy jego pomocy. - Musimy iśc!

- Dobrze. - Odparła i uśmiechnęła się. - Kim jesteś z zawodu? - Popatrzyła na niego. Zakryła sobie oczy, ponieważ słońce raziło ją.

- Ignorowac?! To są psychopaci! Ta wstrętna baba piła swoją krew! On są straszni... już miała z nimi przygodę... - Pokazała na ramię. - To się samo zrobiło?! - Krzyknęła.

Julian już miał gotowy plan i chciał go wykonać jak najszybciej, gdyż rozbitkowie mieszkali sobie w spokoju. Miał nadzieję, że Rose się pojawi, chciał się dowiedzieć więcej o swoich ofiarach. 'Sun i April, Sun i Aprl'- powtarzał sobie w myślach-'Ciekawe po co jemu ona... znając życie to pewnie głupia smarkula, nieważne czyja córka, smarkula'.
- Witaj...- powiedział Caffrey uśmiechając się do Japonki- potrzebuję informacji o April i Sun, wiesz coś o nich?

- Shannon, ale się bałem. - Powiedział szczerze Charlie idąc razem z kobietą do jaskiń, podtrzymując ją ramieniem. Serce podskoczyło mu do garła gdy widział bezbronną blondynkę w wodzie. Kiedy doszli do jaskiń podszedł szybciej do walizki Shann i zaczął grzebać szukając inhalatora. Puder, olejek, grzebień, stringi.. o Stringi <serduszka2> ....- O.. Mam inhalator. - Mruknął podając jej przedmiot.

- Pracuję w firmie mojej matki, a tak ogólnie? Wybawiam siostrę z opałów- zaśmiał się sam do siebie. Boone zdjął kaszkiet, który miał i założył go Erice, aby słońce ją nie świeciło- Pewnie dużo facetów za tobą szalało...

- Jesteś kochany. - Wyszeptała zaciągając się kilka razy po czym oddychając z ulga odłożyła inhalator. - Dziękuje ci... - I mówiąc to pocałowała go w policzek. - Ja powinnam cię przeprosi, że tak obładowałam cię wtedy bagażami. - Uśmiechnęła się lekko.

Rosalie skinęła głową ściągając kaptur z głowy. - Sun nie potrafi mówić po angielsku, z tego co zrozumiałam biadoliła po koreańsku, że zmarł jej mąż i potrzebuje podpasek, ale żadna kobieta jej nie zrozumiała, więc musiała poradzić sobie sama. Poza tym prawie się nie odzywa.. A April... Hym.. Mało o niej wiem, ale mogę się czegoś dowiedzieć. Wiem tylko ,że ma wielkie branie u facetów. Ah, właśnie jest malarką.. Czy coś takiego.. No i pochodzi ze szlacheckiej rodziny, jej nazwisko świadczy o Rosyjskim pochodzeniu, tak mi się wydaje... Daj mi więcej czasu, będziesz miał więcej informacji Julianie... - Odburknęła krzyżując ręce na piersiach.

Sayid się zaśmiał. - Czemu Ci to zrobili? Bo zwracałaś na nich uwagę. - Rzekł wracając powoli do jaskini. - Staraj się ich ignorować...

- Dobrze... nie chcę naciskać, ale on chcę ją mieć jak najszybciej- powiedział Julian do Rosalie uśmiechając się do niej- Powiem ci coś... April jest córką tego idioty, tak przynajmniej mówi ON, ale nie wiem czy to prawda.
Nie chciał wypowiedzieć imienia Jacoba, bo brzydziło go to imię, skrzywił się, po czym dodał:
- Przyjdę niedługo... nie śpiesz się mała- ucałował ją w policzek, po czym oddalił się.

- Dobrze... postaram się. - Po czym oboje wrócili do jaskini. Nikki usiadła blisko innych.
Po czym poprawiła koszulkę i nerwowo się rozejrzała.

- Nie masz za co przepraszać. - Powiedział siadając bliżej Shannon. - Jestem chętny do pomocy.. - Uśmiechnął się słodko i przytulił blondynkę całując ją w szyję. - Mam nadzieję, że ci się dziś przyśnię. - Wyszeptał do ucha.

- Dziękuję. - Poprawiła kaszkiet, żeby był prosto. - Bez przesady ! - Powiedziała śmiejąc się. - Nie miałam za dobrego kontaktu ze światem. Załamałam się po tragicznej śmierci mojej mamy. - Szła dalej i spuściła głowę na dół. - Ale nie chcę o tym rozmawiać. - Tym razem popatrzyła się na przystojnego bruneta o którym nie umiała zapomnieć. "kocham cię? możliwe ! " - powiedziała do siebie w ciszy.

- Ja też mam taką nadzieję... - Rzekła cicho mrucząc. Całowali się teraz namiętnie w usta. Shannon czuła się jak w raju. Nigdy nie całowała się z chłopakiem, który robił to aż tak dobrze... nawet podczas jej romansu z Boonem nie czuła się tak dobrze.

- Pa... - Odparła tylko spoglądając na znikające ciało Juliana. APRIL jest jego córką!?!? O kurwa... Japonka nieco zdenerwowana poszła w stronę jaskiń, układając w głowie plan. Po drodze zauważyła Boona i Ericę. - Ooo, wybaczcie, że wam przeszkadzam mam tylko sprawę to Ericy.. - Powiedziała i podeszła bliżej brunetki szepcząc jej: Wiem kto zabił Paula, śliczna blondynka o imieniu April. - Rzuciła i z lekkim usmiechem na twarzy wróciła do jaskiń. Usiadła na kamieniu i zasnęła..

Charlie całował blondynkę a to w usta a to po szyi, a ręką delikatnie gładził jej udo. - Nie tutaj.. Są ludzie. - Wyszeptał odrywając usta od jej gorącego ciała. - Patrzą się i mnie to przeszkadza. - Pocałował ją w szyję i na tym poprzestał.

Alex siedział na kamieniu przyglądajac się seksownej latynosce, kiedy na niego spojrzała puścił do niej oczko słodko się uśmiechając. Może z nią się uda.. W prawdzie widział jak startowała do lekarza, ale taki szybki numerek.. Miał na to ochotę.. Jutro się za nią weźmie dziś jest już cholernie zmęczony.

Shannon szepnęła Charliemu do ucha:
- Wyjdźmy... schowajmy się przed nimi proszę. - Przegryzła je lekko... marzyła o nim. Był męski... jego piękne włosy idealnie układały się na jeszcze piękniejszej twarzy... czuła się jakby szukała go przez całe życie... a może to tylko zauroczenie?

- Shannon, pragnę Cię, ale nie teraz. - Szepnął jej do ucha, i poszedł po swoją torbę gdzie miał schowany koc. Wziął go i wrócił na miejsce. - Jestem padnięty.. Idę spać.. - Powiedział przykrywając kocem siebie i panią Pace. - Dobranoc ukochana. - Rzekł całując ją na dobranoc.