Wyspa

- Uspokójcie się do cholery! Urządzają tu pieprzony teatrzyk pt. "Kto jest silniejszy" Sorry, ale ja nie prosiłam sie na seans! - Krzyczała Rose.

- Fucking you!- wrzasnął obolały Sawyer wstając i patrząc złowrogo na mężczyznę- Jak ja kocham takich cwaniaczków jak ty...
Warknął w jego stronę.

- Nie chcesz współpracować, to nie. Twój problem. Byłam w armii, poradzę sobie z nimi, moja psychika wytrzyma wszystko, chciałem pomóc - nie to nie. - Odrzekł i powoli zmierzał w kierunku jaskini. Wiedział, że Nikki kłamie, wie kiedy ktoś kłamie, torturował ludzi za kłamanie. Przecież nikomu by o tym nie powiedzial, chciał tylko znaleść dobre rozwiązanie co z tym zrobić.

- Przestańcie!- wrzasnęła April stając pomiędzy dwoma mężczyznami, zaczęła machać rękoma- Przestańcie!
Pisnęła zdenerwowana.

Charlie przewrócił Shannon tak, że on na niej leżał. Pocałował ją namiętnym i gorącym jednak krótkim całusem i oderwał się od jej ust. Wstał i pomógł jej wstać. - Nie chcę żeby łączył nas tylko seks, zrozum skarbie. - Powiedział i uśmiechnął się zalotnie.

Nikki spojrzała na niego posępnie. Da sobie radę sama... nie potrzebuje jego pomocy... zawsze jest Jack.
Wróciła i usiadła na jakieś skałce obserwując Sayida.

- Ja też tego nie chcę. - Burknęła i ruszyli dalej przez dżunglę. Miała ochotę całowac go... cały czas... był przystojny, mądry... - To co robimy? - Spytała po jakimś czasie.

- Pierdol się sukinsynie! - Krzyknął Alex wycierając dłonią krew która ciekła mu ciurkiem z nosa. - Lepiej będzie jak zostaniesz tu na plaży. - Powiedział ciągnąc za sobą walizkę. - Ja spadam, nie wiem April jak ty. Nie będę więcej męczył oczu, takim widokiem.. - Tu spojrzał na Sawyera.

Nienormalna. Nie chce porozumienia czy jaka cholera.. Sayid spojrzał na Nikki i ich wzrok się spotkał, pokręcił tylko głową dając do zrozumienia dziewczynie, że źle zrobiła. Jej problem...

- Och... idę, oczywiście, że idę- bąknęła złowrogo spoglądając na Sawyera. Co za palant, szliśmy specjalnie z jaskiń tutaj aby mu pomóc, a on się tak odwdzięcza- Mówiłam, że to gbur... dobrze, że do mojej walizki się nie dobrał. Wszystko w porządku?
Spytała spoglądając na mężczyznę, a w szczególności jego nos, nie znała się w ogóle na medycynie.
- Może Jack cię opatrzy jak wrócimy...

Erica przetarla ręką o policzek. - dziękuję. - Uśmiechnęla się do Johna. Zjadla resztę, i poszla do Boona, który niemial nic ciekawego do roboty. Siedzial na wielkim kamieniu, i rozmyślal. - Cześć. - Uśmiechnęla się. - Nie przeszkadzam? - Wreszcie do niego zagadala. Marzyla o nim caly czas. Jest taki przystojny. (:D)

- Nie mam pojęcia, masz jakiś fajny pomysł? - Spytał z nadzieją w głosie. - Ooo! Niedaleko jest wodospad.. Może poszlibyśmy.. Pokąpać się? Co ty na to?

Blondynka w masce siedziała za drzewem ostrząc swój tasak. Nagle usłyszała ciche chrząknięcie, natychmiast wstała.
- Byłaś u niego?- spytała blondynka swoim piskliwym głosem, po cichu. Druga kobieta w masce tylko kiwnęła głową.
- Gdzie on jest?- zapytała, jej ton głosu był ostry, blondi wzruszyła ramionami- Zmywajmy się stąd, mam dla ciebie ważniejszą misję.

- Ty...?- spytał, po czym uśmiechnął się- Nie, nie przeszkadzam mi... cieszę się, że okazało się, że to nie ty zabiłaś, bo już się bałem...
Zawiesił na chwilę głos, po czym wziął jakiś patyk i zaczął dłubać w ziemi, Erica mu się podobała, ale nie chciał tego przyznać.

- Z chęcią. - Za jakieś 10 minut byli na miejscu. Shannon rozebrała się do stroju kąpielowego i czekała na Charliego w wodzie do, której weszła. Uśmiechała się słodko.

"W stadzie jest miejsce tylko dla jednego samca alfa...."

Własnie to mówił do siebie Alex kiedy usłyszał słodki głos April.
- Ze mną wszystko okej. A nos nie potrzebuje dodatkowej opieki. - Powiedział uśmiechając się do blondynki. - Na szczęście cienias słabo uderza, więc nosa mi nie połamał. - Rzekł brunet drapiąc się po szyi. - Martwiłaś się o mnie? <cwaniak2> :D

- Wyluzuj Sawyer. - Rzuciła Rose uderzając go pięścią w ramię. - Ja stąd spieprzam, nie wiem jak ty. - Powiedziała mimochodem i pobiegła z plecakiem za Alexem i April.

- Przykro mi, że pomyślałeś że to ja. Nigdy nie zabiłabym człowieka... - Powiedziała siadając obok niego. - Jak twoje stosunki z siostrą?

Charlie rozebrał się do bokserek i wskoczył za Shannon. Teraz w pełni mógł podziwiać zajebiste ciało blondynki, była taka seksowna. - Nieźle pływasz. - Odpowiedział wynurzywszy się z wody.

Nikki przeszła przez jaskinie po drodze minęła Ericeę i tajemniczo się uśmiechając przejechała palcem po szyji... "Jesteś martwa" - powiedziała niemo... tylko Erica to widziała. Zwróciła się do Sayida.
- Pozwól na chwilę... - Rzekła po czym razem wyszli z jaskiń. - Nikomu nie powiesz jak ci powiem? - Spytała.

Sayid oparł ręce na klatce piersiowej i rzekł. - Przyszła koza do woza, no proszę.. Słucham. - Odparł czekając na historię Nikki.

- Ja za to, nie widziałam żeby ktoś pływał tak jak ty... - Rzuciła uśmiechając się. Było boski... piękna klata... mmmmmm. Shannon pływała na żabkę... - Nurkujemy? - Spytała gdy mężczyzna przytaknął... zanurkowali oboje...

- No wiesz... nie znam cię dokładnie, więc co mogłem pomyśleć?- spytał Boone delikatnie się uśmiechając- Moje stosunki? Nie interesuje mnie ona, nie pozwolę się wykorzystywać jako jej zabawka.

Nikki zaczęła wykorzystywac skutecznie swój talent aktorski by zmylic Sayida.
- Więc tuż po katastrofie zrobiłam coś strasznego... ja zabiłam człowieka.... samolot.... on przygniótł go... to znaczy jakaś metalowa częśc... nie było dla niego szans tak mi się zdawało... a może to sobie wmówiłam? Ja udusiłam go by nie cierpiał... - Spojrzała mu w oczy. - Nie jestem morderczynią....

- Oczywiście, Sawyer jest nie obliczalny... na dodatek myśli, że wie jak się obchodzić z kobietami- zaśmiała się pod nosem(wyglądała tak na moim seksi avku :D)- To debil i tyle na dodatek słaby... wiedziałam, że dasz mu radę.
Uśmiechnęła się, po czym na chwilę przystanęła, aby zawiązać swoje ukochane, brązowe trepy. Jak tylko uporządkowała sznurówkę razem z Alexandrem i Rose ruszyli w stronę jaskiń.

Amandzia siedziała sobie sama w jaskini, nie rozmawiała z nikim. Nalazła do butelki wody, po czym zaczęła śpiewać piosenki, którą nauczyła ją mama- po łacinie.

Os iusti meditabitur sapientiam
Et lingua eius loquetur iudicium
Beatus vir qui suffert tentationem
Quoniam cum probatus fuerit accipiet coronam vitae
Kyrie, Ignis Divine, Eleiso
O quam sancta, quam serena, quam benigna
Quam amoena O castitatis lilium

Nie interesowało ją to, że część rozbitków dziwnie na nią patrzy.

Charlie popłynął razem z blondynką na samo dno jeziora. Uśmiechnął się do niej pod wodą i przesłał buziaka. Była taka śliczna, marzenie każdego mężczyzny, ideał niesamowity.

Shannon odwzajemniła buziaka. Po chwili wypłynęli już na powierzchnię. Shannon zakaszlała. Bała się, ze odezwie się jej astma i... dostała ataku.... zaczęła się dusic... skurcz nogi... to wszystko spowodowała, że dziewczyna zaczęła się topic.

Latynoska zbiła go z tropu, tego się nie spodziewał. Obstawiał na Paula, ale.. To zmienia postać rzeczy. - Rozumiem.. W takim razie, jak się domyślam widzimy te zjawy dlatego, że kogoś zabiliśmy. Nie wiem co zrobić, żeby zjawa przestała się nam objawiać. Co, może mamy zrobic nowe życie? - Zakpił zastanawiając się nad tym co powiedział. - Przerażają mnie...

- Ah. Słyszałam. - Uśmiechnęła się. - Masz rację. Ja też bym się nie dała. - Powiedziała po czym popatrzyła się na bruneta, który śmiał się do niej. - Przystojny jesteś. - Patrzyła mu w oczy. Chciała , żeby wiedział co ona o nim myśli. - Nie miałeś żadnej przyjaciółki, partnerki? - Zapytała się.