Wyspa

Shannon skończyła jeśc.... umyła dokładnie ręce w strumyczku i wróciła na swoje miejsce. Spojrzała na Charliego.
- Wyglądasz jakby ci czegoś brakowało... (Chodzi o gitarę). - Był lekko zdenerwowany.

Alexander już chciał przechodzić do rzeczy ale wtem oboje wyszli na plażę. "Cholera.." Dziewczyna poza tym nie miała chyba ochoty na zabawy, "no nic zobaczę co na to ta latynoska... " - Hej dzieciaki, głodni? Mamy żarełko! - Powiedział na powitanie pokazując związanego liścia bananowca, w środku którego mieściło się jeszcze ciepłe mięsko.

- Tak chcę! - Powiedziala po czym wzięla talerz z mięsem od Johna. - dziękuję. - Odparla. - Tak. ta Nikki jest trochę Może to jednak ona zabila tego Paula? Coś dziwnego się z nią dzieje. - Uśmiechnęla się trochę i ugryzla kawal mięsa.

Shan była blisko :D Charlie czuł się niezręcznie, bo znów korciło go do kokainy której nie miał. Starł kropelki potu które pojawiły się na jego czole i uśmiechnął się do pięknej. - Tak brakuje mi, ciepła kobiecych ust. - Powiedział Pace uśmiechając się do Shannon.

Sawyer spojrzał na mężczyznę, którego jeszcze nie znał i na słodziutką blondyneczkę(:D)
- Hej mała dawno cię tutaj nie widziałem- powiedział uśmiechając się zawadiacko w jej stronę- Hm... za jedzenie dziękuję, ale nie musieliście się aż tutaj fatygować, królewicz Sawyer sam by się przeszedł do was, uwierzcie mi. Zresztą trochę znudziło mi się siedzenie tutaj i czekanie, chyba się do was przeniosę, zwłaszcza, że macie tam tyle pięknych pań.
Jego wzrok padł na April, a później na Rose.

- No nie wiem, dziewczyna jest dziwna, i sprawia wrażenie chorej, ale myślę, że nie byłaby wstanie zabić. Zwłaszcza ukochanego. - Odparł wgryzając się w mięso. - Pobrudziłaś się. - Rzekł śmiejąc się do Ericy.

- Kobiecych ust powiadasz? - Rzekła lekko przegryzając wargi i przysiadając się bliżej. - Mnie też brakuje męskiej ręki... - Uśmiechnęła się przyjaźnie. - Jesteśmy już tu trochę.. powiedz coś o sobie...

Alex poczuł się cholernie zazdrosny. Krolewicz Sawyer, ha! Dobry jest ale nie tak dobry jak ja!
- Tak, mamy śliczne kobiety. - Odparł June obejmując April w pasie. - Nie słodka? - Spojrzał na jej duże oczy i kiwnął brwiami. - Więc, Sawyer, mam rację? Słuchaj stary, podobno trzymasz wszystkie bagaże.. Nie widziałeś może granatowej dużej walizki? Jest moja i ją potrzebuję. - Rzekł natychmiastowo podając Rose liść z mięsem który trzymał w drugiej ręce.

Nikki skończyła jeśc (podbnie jak Hurley, który teraz prawie jak Smok Wawelski pił wode ze źródełka). Odetchnęła i podeszła do Jarrah.
- Mogę cię prosic na słówko? - Spytała gdy przytaknął odciągnęła go tak by nikt ich nie słyszał. - Widziałeś to? - Spytała mając nadzieje, że ją wyśmieje.

Mężczyźnie to się nie podobało, uśmiechnął się po Sawyerowsku(ten jego głupi uśmieszek :D), zastanowił się.
- Wiesz chłoptasiu... może mam... może i nie mam... muszę się zastanowić- rzekł wstając i udając się do swoich rzeczy. Nie miał zamiaru dawać temu fagasowi czegokolwiek

Skurczybyk.. Już wiem jak działa, leci na laski, przed chwilą mówił, że tu zostaje a gdy pojaiwła się blondi szybko zmienił zdanie.
Rose popatrzała się krzywo na Sawyera kiedy powiedział coś o ładnych dziewczynach spojrzał na April a poźniej na nią. Wzięła liść od chłopaka i uśmiechnęła się słodko. - Ja też miałam zamiar iść z wami. Siedzenie tutaj samej nie będzie dobrym pomysłem.

Jarrah przełknął ślinę. - Widziałem, i mi się to bardzo nie podoba. - Rzekł związując swoje czarne loczki. - Tylko my ich widzimy, kurwa dlaczego? Kim ona była... Ta krew, ten śmiech, prześladuje mnie z każdą chwilą...

- Czołem słodziaki- wyszeptała im do ucha blondynka, po czym oddaliła się razem ze swoim tasakiem- Mordercy, mordercy, mordercy!
Piszczała, a po chwili zniknęła.

- Tak przy wszystkich....? Jakoś nie mam ochoty.. Może przejdziemy się na spacer? - Zasugerował Charlie wstając i podając rękę Shannon, aby mogła wstać. Jej figura go onieśmielała. Marzenie! Kiedy już byli za jaskinią zastanowił się co powiedzieć blondynce. - Mam własną kapelę.. Driveshaft.. Słyszałaś może?

"Czyli, że to nie sen"
- Nie wiem czemu akurat... my. - Nie znała powodów dla których zjawy objawiały się jemu... ale czemu jej to wiedziała. - To jest straszne... kim oni w ogóle są?!
- TO ONA! - Krzyknęła Nikki.

- Driveshaft? - Spytała Shannon wychodząc z Charliem z jaskini. - Tak... słyszałam... bardzo macie fajne kawałki... - Nie przepadała za nimi, ale uwielbiała Charliego... szli przez dżunglę... byli sami!

- No szukaj książe, bo jeszcze zmienię Cię w żabę. - Mruknął Alex stojąc na Sawyerem. Położył ręce na biodrach i spoglądał na walizki które przewracał Ford. - Ooo! To ta! - Rzekł wskazując na jedną z nich.

- To ta...- zakpił Sawyer spoglądając na mężczyznę marszcząc czoło- Wybacz, ale ta akurat mi się podoba i nie mam zamiaru jej oddawać, masz pecha Casanowa.

Kiedy kobieta się oddaliła Sayid powtórzył. - Mordercy.. - Powiesz mi coś na ten temat? Ethan to moja sprawka.. Gdzie zniknęłaś kiedy poszliśmy się nim zająć..?

- Ja?... - Spytała zmieszana.. - Przystanęłam by zawiązac buta... i nie mogła...zgubiłam się... gonił mnie dzik... strzeliłam w niego... i znalazłam was jakoś... - Rzekła lekko wystraszona, ale udając, że to przez blondynkę.

- Taa.. - Charlie chciał już zamruczeć You All Everybady, ale mina Shannon go onieśmielała. Szli tak chwilkę kiedy blondynka się potknęła o korzeń. Charlie podał jej rękę i pomógł wstać. - Nic Ci nie jest...? - Stali na przeciwko siebie spoglądając sobie prosto w oczy.

Shannon rzuciła się na niego zaczynając go całowac... upadli na ziemię, ale to nic. Przestała.
- Wybacz... ale musiałam. - Uśmiechnęła się nieśmiało. Było jej głupio... Charlie nie był pierwszy lepszy jak jej poprzedni czy Boone... on był wyjątkowy.

- Wiesz jak głęboko mam twoje "ta mi się podoba"? Oddaj ją frajerze, natychmiast. - Powiedział srogo wyciągając rękę po torbę. - Nie życzę sobie, żeby jakiś wieśniak ją dotykał, zwłaszcza, że są tam ważne rzeczy... No już. - Pogonił Sawyera podchodząc bliżej.

- Nikki daruj sobie te opowieści.. Chcesz dojść ze mną do porozumienia? Znam takie jak ty, stwarzają swoje drugie ja, nie chcąc pokazać prawdziwej siebie. Powiesz mi prawdę?

Sawyer uśmiechnął się, zamachnął się i pięścią walną mężczyznę w twarz(wybacz, James nie mógł się powstrzymać <lol2>)
- I co cwaniaczku- warknął

- Ja mówię prawdę Sayid! A co miałam wtedy robic?! - Spojrzała na niego przestraszona. - Wszyscy się mnie czepiają od śmierci Paula!! - Wrzasnęła wybuchając płaczem. (UDAWANYM)

Hugo słuchał Mp 3.

- Shannon... - Charlie dotknął dłonią ust, liżąć wargę, malinowy smak błyszczyku był niesamowity. Ale chłopak nie chciał tego popsuć, nie za wcześnie. Chciał, żeby to była wyjątkowa chwila, a nie tak na szybko.. - To było miłe z twojej strony.. Ale chcę.. To znaczy nie tak szybko...

- Ja też nie chcę tak szybko... - Rzekła, lecz po chwili leżała już na Charliem namiętnie go całując. - Nie chcę, ale nie mogę! - Krzyknęła na chwilę odrywając swoje usta od jego.

- O ty chuju. - Syknął Alex i rzucił się z pięściami na cwaniaczka, powalił go na ziemię i zaczął okładać po twarzy. Jak zwierzę! Sawyer zaczął się szarpać i przewrócił Alexandra na dół, ale wtedy June kopnął go z kolanka w klejnoty.

- Przestańcie!- pisnęła April na cały głos, patrząc na mężczyzn- Co wy wyprawiacie...? Musimy się trzymać razem, a nie okładać pięściami... no przestańcie...
Blondynka zaczynała ich prosić, aby przestali się bić.