Wyspa

Boone powstrzymał się od komentarzu na ten temat Dobrze, że nie niesiemy ciebie Hugo
- Już jesteśmy!- wykrzyknęła April i przed ich oczami ukazała się jaskinia.

- Co za ohydztwo... - Skomentowała Shannon z obrzydzeniem. - Pewnie żyje tam mnóstwo robali.... ble... fuj! Dobrze, że mam ten środek na nie...

- Woda! - Krzyknął Hurley rzucając nogi mężczyzny przez co Boone prawie nie upadł. Wbiegł do środka i od razu zaczął chlipac świeżutką wodę delektując się jej zimnem i smakiem.

Nikki weszła do jaskiń... było tu nawet przytulnie a ściany doskonale chłodziły...
- Pięknie tu... szkoda, ze Paulo tego nie doczekał. - Zaczęła udawac, że płacze.

- Nikki wszystko będzie w porządku...- powiedział Boone uśmiechając się łagodnie do niej, położył mężczyznę, a Jack zaczął go opatrywać, sam usiadł i spoglądał na wnętrze jaskini.

- Nie wejdę tam... nikt mnie nie zmusi... - Rzekła Shannon stojąc w wejściu... próbowała sprowokowac brata. - To miejsce jest wprost obrzydliwe... kto tu w ogóle by chciał życ... FUJ! Syf, kiła i mogiła ot co!

April nalała do butelki wody, po czym wpiła ją jednym duszkiem, uśmiechnęła się sama do siebie.
- Mówiłam, że to był dobry pomysł- powiedziała przysiadając obok źródła i wzrokiem ogarniając całą jaskinie.

Shephard zajął się nieprzytomnym mężczyzną. Polożyl mu na czolo zimny oklad i dal mu wody zeby sie napil. - No dalej... - Jack zaczął go klepać po policzku. Mężczyzna zakaszlnął i powoli otworzył oczy.

Alexander po kilku dniach otępienia odzyskał przytomność. Jakiś facet krzyczał mu do ucha. "No dalej, no dalej!" - Hej pedałku, bierz mi to coś z czoła. Dynia mi napieprza, a ty mi tu krzyczysz ... - Rzekł June. - Co się stało? Gdzie my jesteśmy? - Mężczyzna rozejrzał się dookoła... - Ty tu mieszkasz? - Mruknął do Jacka. Dopiero później zauważył kilka innych osób, które patrzały na niego jak na intruza. - Macie coś na ruszt?

Kate podeszla blizej na swoich kulach. - Ty zyjesz! - Wtracila Kate. Podala chlopakowi wode i usiadla obok. - Jestesmy rozbitkami lotu 815, Rozbilismy sie na wyspie... Czekamy na ratunek... Ktory niestety jak narazie nie nadchodzi...

Sawyer siedział sobie na plaży i miał wszystkich gdzieś. 'Co za idioci, jak przybędzie tutaj pomoc to ich wszystko ominie'. Wziął do ręki książkę ''Myszy i ludzie'' Steinback'a i zaczął ją czytać czując przyjemne ciepło. Nie miał zamiaru się stąd ruszać, choćby nie wiem co się stało.

April zerknęła na mężczyznę, który się obudził, uśmiechnęła się lekko, po czym do odpowiedzi Kate dodała.
- Witaj wśród żywych... przed tym jak tutaj się ''zadomowisz'' musisz wiedzieć, że są tutaj jacyś obcy ludzie, którzy nas porywają- powiedziała, bo na samym początku chciała ostrzec nieznajomego- Warto dodać, że nie są przyjaźnie nastawieni.

- Obcy ludzie? Nie do wiary... To co macie jakieś żarełko? Umieram z głodu.. - Powiedział pół żartem pół serio. Alex przeszedł do pozycji siedzącej i uśmiechnął się do dziewczyn.

- Jasne, trzymaj. - Jack podał chłopakowi mango i papaję. - Narazie tylko na to nas stać. - Powiedział grzecznie dodając po chwili. - Mam na imię Jack i jestem lekarzem.

Shannon weszła w końcu do jaskini... Inni budzili mężczyznę... ona zaś zajmowała się swoimi paznokciami, które były w tragicznym stanie.
Mężczyzna się obudził... Shannon cały czas trzymała do niego lekki dystans, irytował ją...

Nikki wymknęła się z kompleksu jaskiń... doktor zaczynał coś podejrzewac... a to pogarszało jej sytuację... postanowiła zabic plażowiczów. Znalazła broń i kierowała swe kroki w kierunku plaży: Przywiązana kobieta, skośnooka dziwaczka i głupiec nie byli wyzwaniem dla niej... Nikki.

- Hej piękna, podasz mi wody? - Spytał Alex siedzącej dziewczyny która piłowała paznokcie. "Wygląda na seks bombę z pustym łebkiem, ciekawe czy jest taka jak wygląda. Mam nadzieję, że się mylę..." - Ale miałem szczęście, że na mnie wpadliście, nie wiem co by ze mną było, gdyby nie wy..

- Proszę... - Rzekła udając miłą. Najchętniej wydłubała by mu oko tym pilnikiem... nie pozwoliła się nazywac "piękną"... no chociaż była bardzo piękna.... Spojrzała spodełba na faceta... "Pewnie babiarz, jeden został na plaży drugi panoszy się w jaskini" - Pomyślała dalej piłując.

- Dziękuję kochanie. - Mruknął do blondi i puścił do niej oczko. - Mam na imię Alex June. - Powiedział głośniej, żeby wszyscy słyszeli. - Dobra ludzie, wysyłaliście jakieś sygnały dymne żeby powiadomić ludzi, że żyjemy? Poza tym to już czwarty dzień a ich nadal nie ma? Nie sądzicie, że to dziwne.. ? No i może powiecie mi coś na temat tych obcych ludzi, hę skarbie? - Zatrzymał wzrok na April słodko się uśmiechając.

Nikki wyszła z gęstych krzaków.... na miejscu leżał jednak tylko sznur i Rose.... "Gdzie Erica?" Nikki trzymała wyciągniętą broń sądząc, że dziewczyna jest nieprzytomna.
Była lekko skołowana... skoro nie ma tu Erici... nie ma kogo zabijac... a ta dwójka miała się napatoszyc przy okazji...

- Był tu Ethan, podawał się za jednego z nas, a porwał dziecko i Claire- April wskazała ręką na ciężarna, oraz na Amandę, która pomachała do nich ręką- Ogólnie nie wiemy ilu ich jest, wiemy za to, że są niebezpieczni i są bez skrupulatni. Zrobią wszystko żeby osiągnąć to co chcą... Ethan nie żyje, zabiliśmy go bronią, ale nie zostało dużo amunicji, więc będziemy musieli się jakoś inaczej przed nimi bronić. Ogólnie lepiej ich unikać...

- Poza tym wśród nas też są zabójcy... nie żyje Paulo, zabiła go jedna z nas... - Wtrąciła Shannon cicho by nie usłyszała jej Nikki. Blondynka nie była świadom tego, że kobieta poszła sobie. - Tak naprawdę nadal nie wiemy... kto jest kim...

Nikki obmyśliła nowy plan... i tak zależało jej TYLKo na Erice! Rose była nieprzytomna... ta dziewucha musiała się jakoś wydostac i obezwadnic dziewczynę... no cóż... Nikki wykopała malutki dołek i zakopała broń... oznaczyła miejsca i wybiegła na plaże. Udała się udając, że panikuje w kierunku Sawyera....
- Morderczyni! Ona uciekła! - Krzyknęła do Jamesa.

- Jak to ucieka?!- wrzasnął Sawyer patrząc podejrzliwie na Nikki- A właśnie, gdzie ty byłaś jak on umarł?

- Ja?! Ja byłam z innymi! - Krzyknęła. - Przyszłam tu... ee przekonac cę byś poszedł z nami! Ale jej nie ma a ta Rose leży nieprzytomna! to pyschopatka! Szybko! - Krzyknęła ciągnąc Sawyera w miejsce gdzie leżała Rose.

- Tak...? Tylko oni mówili, że ciebie tam nie było. A po drugie jaki motyw miała Erica?- spytał wścibski Sawyer, sprawdzając puls Rose- Nie chcę nic sugerować, ale wydaje mi się, że to nie ona go zabiła... zresztą co z tą walizką, którą znalazłaś? Co tam było takiego? Czy może o to się pokłóciliście i niechcący go zabiłaś?

- Jesteś najgorszym detektywem jakiego widziałam... kochałam go... był dla mnie wszystkim.... aty sugerujesz coś takiego?! - Wrzasnęła wściekła odsuwając się. - To kłamstwo i bezpodstawne oszczerstwo! A w walizce były moje... - Chwila grozy i upiorina muzyka. - Różowe stringi!

- Jasne! Wy kobiety... tylko forsa i forsa, ale powiem szczerze... nie interesuje mnie kto go zabił, zwisa mi to- powiedział obojętnie Sawyer, gdy nagle Rose odzyskała przytomności i wybąkała coś o ucieczce dziewczyny.

- Cieszy mnie to... - Rzekła Nikki, która planowała już zabic dwójkę i zrzucic winę na pyschopatyczną Ericę. - Rose... co ona ci zrobiła?! - Wrzasnęła udając troskę o koleżankę.

Tymczasem on stał za drzewem i obserwował całą sytuację związaną z Nikki, Rose i Sawyer'em. Wychylił się na moment tak, aby latynoska go zauważyła, po czym się ulotnił.