Wyspa

- TO TY! - Wrzasnęła Shannon widząc Ericę a przy niej pistolet. - Ona go zabiła! Pomocy! Pomocy! Pomocy!
Krzyczała biegnąc przez plażę w kierunku wielkiej góry... to był Hurley!
- On też nie żyje?! - Krzyknęła przerażona.

Jack i reszta zostawili ciało Ethana i szli już z powrotem. - Hej, Nikki wszystko dobrze? Gdzie byłaś, gdzie masz pistolet... - Spytał z obawą w głosie.. - Słyszeliśmy strzał..

- Ja go wyrzuciłam... zamyśliłam się... wyskoczył wielki dzik! Tak dzik! Gonił mnie strzeliłam, ale nie wiem czy zginął... rzuciłam pistolet... nie pamiętam gdzie! - Rzekła wtulając się w Jacka.

Rose siedziała na kamieniu , kiedy zauważyła Shannon wbiegającą do obozu. Szybko do niej podbiegła od razu informując. - Grubas się zestresował po usłyszanym strzale, Ethana zabili? O co chodzi? Co się stało? Jesteś strasznie blada...

- Nie... king kong zemdlał z wrażenia- parsknął Sawyer uśmiechając się.

- Tam jest trup! Ten Paulo! On nie żyje! Nie żyje! Ta dziewczyna go zabiła! Tam jest broń! - Mówiła płacząc. Trzęsła... tego wszystkiego było za dużo jak na nią jedną.

- Okej, nie szkodzi.. - Powiedział masując dłonią Nikki po plecach. - Sprawa z Ethanem dobiegła końca, niestety nadal nie wiemy kim był, co robił na wyspie, sam.. Ważne, że nie jest nic tobie, Claire i Amandzie.. - Powiedział i oparł ręce na ramionach Claire i Nikki. - Wracajmy do obozu..

Amanda spojrzała na nieżyjącego mężczyznę, po czym prychnęła sama do siebie.
- On i tak nie był na liście ani u jednego ani u drugiego- powiedziała szeptem tak aby nikt nie słyszał.

- Ja?! - Krzyknęła. - To nie ja! - Krzyczała cały czas. Nie spodziewała się, że ktoś ją o to posądzi. - Ja nie miałam broni! Nóż, który miałam oddałam Boone`owi! - Tym razem mówiła. Była przerażona tą sytuacją.

Rozbitkowie( Rose, Sawyer....?) pobiegli za Shannon gdzie leżał martwy Paulo a nad nim stała Erica. - Jak mogłaś to zrobić.. Ty morderczynio! Trzeba ją związać. - Rzekła do przystojniaka obok.

- Wszystko będzie już w porządku... już tak... tak tęsknie za Paulem... on jest dla mnie wszystkim! - Udała realistycznie, że płacze.

Shannon roztrzęsiona przyglądała się temu z boku. Bała się dziewczyny... bała się już chyba każdego na tej wyspie...
- Cccoo teraz? - Zapytała trzęsąc się i spoglądając na ciało Paula.

- Zakopiemy go...- powiedział Sawyer- A tą wariatką się zaraz zajmiemy, Rose złap ją żeby nie uciekła.
Powiedział James spoglądając na Ericę. Nie sprawiała wrażenia morderczyni, ale pozory mylą.

Nikki i reszta doszli na plażę.
Było tam jakieś zamieszanie... wszyscy jakby zbierali się... "Tak właśnie tam" - Nikki udając, że nie wie o co chodzi podeszła bliżej.
- PAULO! NIE! PAULO! - Krzyczała udając rozpacz. Tuliła martwe ciało do siebie.

- Ale to naprawdę nie ja ! - Znowu zaczęła krzyczeć. Nie chciała żyć w niewoli na tej przeklętej wyspie. - To nie ja ! ! - Mówiła złym tonem.

- Wiesz co kwiatuszku? Jakoś ci nie wierzę- powiedział Sawyer uśmiechając się do Ericy i zaczął kopać grób gdzieś z boku.

- Więc to ty?! - Warknęła Nikki zadowolona w duchu, że chyba nikt jej nie podejrzewa. - Zabiłaś mego ukochanego! Zabiłaś go! Jak mogłaś! On był dla mnie wszystkim! OHHH PAULO! - Krzykneła bijąc pięściami w ziemie.

Sawyer kopał grób dla mężczyzny oraz tego, którego zastrzeli. W końcu też należy mu się pochówek, gdy groby były wystarczające włożył ciało Paulo oraz Ethana.
- Ktoś chce coś powiedzieć?

- Ja chcę! - Wtrąciła się. - To nie ja ! - Krzyknęła na Sawyera. Wszyscy się na nią gapili.

- Ja powiem... - Rzekła wstając. - Paulo... - Załkała. -On był cudownym mężczyzną.. męskim i zawsze uśmiechniętym.... nie miał nazwiska, ale był mądry i miał wiele talentów... potrafił gotowac... - Uśmiechnęła się lekko. - Darltoni go nigdy nie doceniali... - Zaczęła beczec.

- Cicho bądź! Tutaj odbywa się pogrzeb! Ktoś umarł! Zero szacunku!- wrzasnął zdenerwowany Sawyer, po czym wysłuchał Nikki i zaczął zasypywać groby.

Shannon opuszczając głowę i współczując Nikki odciągnęła małą Amandę na bok.
- Gdzie byłaś?! Co to za stopa?! I ten facet z, którym gadałaś?! Mów! - Wykrzyknęła odważnie. Po chwili żałowała jednak, bała się reakcji małej.

Amanda spojrzała dziwnie na Shannon, po czym zaczęła głośno płakać, tak aby wszyscy słyszeli jej płacz.
- Nie rób mi nic... nie bij mnie... ja nic nie zrobiłam... jaka stopa? jaki facet? ja nic nie wiem... nie bij mnie...- głośno łkała tak, że rozbitkowie spojrzeli najpierw na dziewczynę, a później na Shannon.

- Ty mała wredna dziewucho! - Krzyknęła Shannon. Nie widziała wredniejszego dziecka niż Amanda. - Ja jej nic nie zrobiłam! To dziecko jest... jest... ah i tak mi nie uwierzycie! - Krzyknęła. - Kto mi uwierzy! Nikt nie traktuje mnie poważnie... - Spojrzała na małą. "Wredna kłamczucha, ona coś knuje! Nie jest taka słodka jaką zgrywa!"

- Nie bij mnie!- wrzasnęła nie przestając płakać uciekła od Shannon, bo się jej bała- Mamusiu... gdzie jesteś!
Usiadła samotnie na brzegu i gdy nikt jej nie widział wymknęła się pod stopę. Chciała tylko ten jeden raz z nim porozmawiać.
- Jacob!- wybełkotała.

- Amanda...- powiedział Jacob wychodząc i spoglądając na zapłakaną dziewczynkę- Chodź, nie będziesz tutaj siedziała.
Uśmiechnął się, chociaż rzadko to robił miał słabość do Amandy.

Shannon nie miała zamiaru się z nikim kłócic. Oddaliła od reszty... i nie patrząc na nikogo usiadła w miejscu gdzie wczoraj płonęło ognisko.
- Od jutra nikomu już nie pomagam. - Powiedziała sama do siebie grzebiąc palcem w piasku.

- Jacob...- wybełkotała wstając i spoglądając do niego przez zaszklone oczy. Ruszyła za nim do jego 'domu', spojrzała na ognisko i fotel bujany- Nie pozwolisz, aby on zrobił jej krzywdę... prawda?

Seksowny blondyn usiadł na bujanym fotelu wpatrując się w ogień.
- Amando nic nie mogę dla niej zrobić... wiesz kim ona dla mnie jest, ale nie jestem osobą, która faworyzuje kogokolwiek, jestem sprawiedliwy, ale jeśli będzie próbował ją zabić, nie pozwolę mu na to, on jej nie skrzywdzi ona jest dla mnie zbyt ważna- powiedział spokojnie nie odrywając wzroku od płomyków.

- Wiedziałam... wiedziałam, że nie pozwolisz jej zabić!- wrzasnęła uradowana- Wiedziałam, że ona jednak coś dla ciebie znaczy i jej nie zostawisz! Powiesz jej kiedyś?