Wyspa

- Te grubas! Nie zapędzasz się? Zaraz nic z tej wody nie zostanie- warknął Sawyer nabierając wodę do butelek- Kotek... pomóc ci?
Spytał James uśmiechając się zawadiacko w stronę uroczej blondi.

"Jakiś pedofil?" - Spytała samą siebie Shannon.
- Wiesz tu jest dużo blondynek. - Rzekła siadając po turecku i uśmiechając się do malutkiej. - Nie wiem dokładniej o czym mówisz... to znaczy o kim... możemy jej poszukac. - Zaproponowała wstając o zawijając ręcznik na biodrach. - Chodź... - Podała rękę małej... - Później zrobię ci makijaż... i pomalujemy sobie paznokietki... co ty na to? - Uśmiechnęła się słodko.

Claire poczuła jak dziecko w jej brzuchu przewróciło się, zaczęła nerwowo obracać się szukając Jack'a, który mógłby jej pomóc.
- Ej ty!- wrzasnęła ciężarka łapiąc się za brzuch- Pomóż mi... ja chyba rodzę! Biegnij po pomoc!
Krzyknęła w stronę blondynki, upadła na piasek trzymając się za brzuch.

Boone.. Ładnie..
- Jestem Kate. - Uśmiechnęła się uroczo i podała rękę mężczyźnie. - Słuchaj, pomożesz mi dostać się do cienia? Nie jestem typem kogoś... - Wskazała na opalającą się Shannon. - jak ta dziewczyna, no wiesz.... - Austen spróbowała wstać na jednej nodze i oparła się o Boone'a. - O tam.. - Wskazała na miejsce pod drzewkiem bambusowym.

- Tego tylko brakowało... - Rzuciła przez zęby. - Amando zostań tutaj... z tą... - Spojrzała na leżącą Claire. - Z tą miłą panią... dobrze? - Rzekła z uśmiechem po czym odwróciła się i zaczęła krzyczec w kierunku Boone'a siedzącego z jakąś kobietą. - POMOCY! ONA RODZI! ONA RODZI!

- Jasne nie ma problemu Kate- powiedział Boone i przetransportował kobietę pod drzewo bambusowe- Może wody?
Spytał podając brunetce jedną z ostatnich butelek. Nagle mężczyzna usłyszał krzyk swojej siostry.
- Shannon! Co się dzieje?!

- No pięknie. - Mruknął i schował nożyk. - Możesz iść z nami Paulo. Zresztą, jesteśmy już blisko. - Powiedział i poszedł przodem obok Rose.

- Niech pani tu poczeka, ja pójdę poszukać pana Jacka- zwróciła się do blondynki wbiegając do dżungli i zostawiając ciężarną samą.

Lock siedział na piasku wpatrując się ślepo w ocean, kiedy usłyszał wycia ciężarnej blondynki. - Nic pani nie jest!? - Spytał podbiegając do dziewczyny.

- Wszystko z panią w porządku?- spytał Ethan podchodząc do kobiety w ciąży- Co się dzieje?

- Ta kobieta ona rodzi! - Krzyknęła do Boone'a szarpiąc go za koszulkę. - Biegnij! Ona rodzi! Odchodzą jej chyba te wody! - Ruszyła przodem... lecz Claire była w towarzystwie tego łysola i przystojnego mężczyzny. - Co zrobiłaś z Amandą!? Gdzie ona jest?! - Krzyknęła przerażona brakiem dziewczynki.
- A może ty?! - Warknęła do Locke'a "Stary pedofil" - Dodała w myślach.

- BOŻE! JA RODZĘ! JA RODZĘ! POTRZEBNY LEKARZ! GDZIE TA MAŁA DZIEWCZYNKA?!- Claire wrzeszczała z bólu.

Hurley się wkurzył i ochlapał Sawyera. - Oj, przepraszam.. To niechcąco. - Wybąkał, zakręcił butelki i oddalił się od wody.

- Grubasie! Bo zaraz cię przerobię na hamburgery dla rozbitków! Przynajmniej wszyscy będą chodzić najedzeni przed tydzień!- wrzasnął Sawyer biorąc kilka butelek od blondynki i przygotowując się w drogę powrotną.

Kate uśmiechnęła się do chłopaka i wzięła wodę. - Dzięk.. - Zaczęła kiedy zauważyła ciężarną zwijającą się z bólu. - O boże! Gdzie lekarz!?

NIKKI
- Ty zawsze wszystko psujesz! - Warknęłą do Paula gdy dwójka się oddaliła.
- Szukaj torby... rozglądaj się za nią... ona gdzieś tu jest!

PAULO
- Dobrze... - Po czym ruszył za ukochaną.

Chyba tylko Locke był w tym momencie opanowany. - Mała pobiegła do dzungli, po lekarza, idźcie jej poszukać. - Powiedział do Shannon i Ethana. - Ja będę tu z Claire. - Powiedział i kucnął przy ciężarnej. - Oddychaj głęboko..

- Nie dam rady!- powiedziała kobieta łapiąc co chwile powietrze do ust- Nie mogę tutaj urodzić, muszę zatrzymać poród... gdzie jest Jack!

Shannon nie patrząc czy mężczyzna idzie za nią ubrała szybko białą koszulkę i różową koszulę. Zaciągnęła na nogi krótkie jeansy i razem ruszyli w ciemny las.
- AMANDA! AMANDA! - Krzyczała za dziewczynką przeciskając się przez drzewa. Fryzura poburzyła jej się.

Nie znajdziesz mnie Ethanie... nawet nie masz mnie po co szukać. Ja już wiem co ty kombinujesz, ale to ty nie wiesz kim ja jestem... Amanda obserwowała Shannon i Ethana z drzewa, była schowana tak, że nikt jej nie mógł znaleźć.

Jack był tutaj! <lol2> nie noo..

Shephard przeszedł przez gęstwiny i ujrzał wielki Kokpit samolotu. - Jesteśmy. - Powiedział i poszedł przodem. - Szukajcie krótkofalówki.. - Spojrzał po rozbitkach i zatrzymał się na Nikki. - To takie coś, podobne do telefonu, tylko dużo większe. - Mruknął i wszedł do środka.

- Nie wydzieraj się jak stare prześcieradło... chcesz żeby to co wczoraj tutaj było znowu przylazło?- spytał wściekły Ethan. Miał nadzieję, że dziewczynka się znajdzie, Ben na pewno byłby zadowolony gdyby porwał ją i Claire- taki był jego cel.

- A co ty możesz wiedziec?! Jesteś tu jakieś kilka godzin?! Odczep się! Sama sobie poradzę! Ty fajfusie! - Krzyknęła na Ethana i z wielkim bałaganem na głowie i liścmi między włosami zaczęła krzyczec. - AMANDO! WRACAJ! WRACAJ! - Zgubiła ją... zgubiła dziecko. - No pomóż mi! - Wrzasnęła do Roma.

- Spokojnie, tylko spokojnie. - John zamyślił się na moment.. Najlepiej aby to jakaś kobieta przyjęła poród, a nie on... - Wziął Claire na ręce i zaniósł obok Kate. - Pilnuj ją... Ja muszę.. Muszę iść. - Powiedział szybko i zniknął w dżungli.

- No chyba jej szukam?! Ale nie widzę jej tutaj... pod czyją była opieką? Twoją? Mądra jesteś, zostawiłaś dziecko sama! Gratuluje! Ty idź, ja ją znajdę!- wrzasnął wściekły Ethan.

NIKKI
- Wiem jak wygląda to coś... - Rzuciła do Jacka. Nie obchodziła jej jednak krótkofalówka. Szukała bagaży i to był priorytet.

PAULO
Mężczyzna rozglądał się za walizką. Nigdzie jej jednak nie widział.
Wszedł do środka.
Naokoło leżały trupy.
Fernandez weszła za nim.

- Ty mnie nie pouczaj! Nigdzie nie ruszę się stąd bez niej! I zostawiłam je pod opieką tej ciężarnej... ale ona zamiast się zając dzieckiem to musiała wyc jak do księżyca, że rodzi jakby tego nikt nie wiedział. - Odwróciła się. - To ty lepiej wracaj... nie masz pojęcia jak przetrwac w dżungli! AMANDO! AMANDO! - Krzyczała nadal wściekła na Ethana.

- To ty nie masz pojęcia kobieto! Wracaj! Ja ją znajdę, wytropię jej ślady! Idź!- wrzasnął zdenerwowany Ethan, gdyby był sam szybciej by mu poszło w odnalezieniu Amandy i porwaniu jej, przecież nikt by nie zwrócił uwagi, co się stało z dziewczynką, zgubiła się i tyle.

- Nie zostawię jej samej z tobą! Ty... ty... - Szukała określenia. - Ty pedofilu jeden! Nie dam jej skrzywdzic! AMANDO! WRACAJ! AMANDO! - Krzyczała oburzona zachowaniem mężczyzny. Nie zwracała nawet uwagi na swój wygląd. Zagłębiała się w dżunglę nawołując małą dziewczynkę.

- Znalazłem! - Odparł szybko Jack. schował do plecaka krótkofalówkę i inne sprzęty które mogły się przydać w nadaniu sygnału i ostrożnie wyszedł. Zauważył Rosalie która drapała coś na korze, a kiedy podszedł bliżej dziewczyna przestała pisać i podeszła do mężczyzny próbując zmienić temat, aby nie pytał co tam robiła.
- To co wracamy? - Powiedziała prędko.
- Tak tak, tylko czekamy na zakochańców...