Wyspa

- Charlie. - Spojrzała na niego. Walizka była spakowana. - Czy ty na pewno chcesz tam iśc? Bo jeśli nie to nic... zostaniemy tu... a nie chcę cię zmuszac. - Spojrzała na niego lekko się uśmiechając.

Charlie spojrzał z zatroskaniem na blondynkę i pocałował ją w policzek. - Ależ chcę... Pewnie, że chcę tam iść. - Uspokoił ślicznotkę i razem wyruszyli na plażę. Pace wziął jedną z toreb Shannon, aby się zbytnio nie przemęczała.

Po dłuższym czasie Shannon i Charlie dotarli na plażę.
Pace rozpoczął budowę domku a Shannon pomagała mu w tym jak mogła.

_____________________________________________________________
Prace nad budową ruszyły.

1. Mr. Eko
2. Mike Nordson & Elena Nordson
3. MAGAZYN
4. Grace Morgan
5. Joanna Miller
6. Lazaret
7. Nikki Fernandez
8. Claire Littleton
9. Cindy Chandler
10. Rose Nadler & Bernard Nadler
11. Judy Chamness
12. Wspólny. (Obok zamontowane jest też coś ala dzwonek by w razie czego zdwonic na alarm). (Obok zielona kropka to duże drzewo i takie coś brązowe to kuchenka i miejsce gdzie są produkty. Jest to w cieniu)
13. Alexander June
14. Ana-Lucia Cortez
15. Kate Austen
16. Leslie Arzt
17. Shannon Rutherford & Charlie Pace
Niebieskie punkty - Miejsca gdzie wpada deszczówka.

Kate kiwnęła Bernardowi i dalej wpatrywała się w ocean, kilka mew przystanęło na odpoczynek w wodzie i dryfowało na tafli oceanu. - Już wiem!! Krzyknęła nagle!!! - Podbiegła do osób które zgromadziły się przy namiotach. - Zbuduję łódź! Tak ucieknę z wyspy!! Ktoś się na to pisze?

Grace spoglądała na budowany domek gdy z zamyślenia wyrwały ją krzyki Kate.
- Jaką łódź? - Spojrzała na Austen z lekkim zdziwieniem. Wypłynięcie w morze na jakieś "wybudowanej łodzi" to samobójstwo.

Charlie był zajęty robieniem domku, więc nie słyszał propozycji Kate, robił konstrukcję namiotu. Szukał długich gałęzi i drewna aby zrobić solidne ścianki i dach. - Shannon poszukaj czegoś, na czym moglibyśmy spać.. Mogliśmy wziąść jeden z materacy z bunkra.. Hym.. Co cóż.

- Nie prawda. - Wtrąciła Claire podchodząc bliżej. - Kate ja się na to piszę. Nie chcę rodzić na tej wyspie, to dobry pomysł. - Powiedziała zaciekawiona pomysłem, bała się tylko jego realizacji, ciężko stworzyć coś takiego.

- Popytam się innych... - Usłyszała słowa Kate.
Shannon spojrzała na Charliego.
- Pomożesz im w budowie? To może byc nasza jedyna szansa na ucieczkę. - Uśmiechnęła się. - A pomysł nie jest chyba taki zły... -

Alex przysiadł się do Any. - Mamy nowych ludzi w miasteczku. - Powiedział szczerząc uśmiech i pokazując swoje białe ząbki.
- Widziałam.. Co myślisz o tym pomyśle Kate?
- Hym.. Nie jest taki zły.. Ale bałbym się wyruszyć w taką podróż na ślepo.
- Ja też..

- Ja ci pomogę. - Rzekła Nikki podchodząc do Austen. Może to jej szansa? Może dzięki temu odkupi winy? - Powiedz tylko co mam robic.

- Hej Kate. czy mógłbym również z wami popłynąć? - Spytał Eko podchodząc bliżej.

- Kate mogłabym ci pomóc przy budowie? - Spytała Cindy. Chciała coś robic. Zauważyła, że Judy też była chętna do pomocy. Ci ludzie mogliby stac się bohaterami gdyby się im powiodło.

- Oczywiście! - Powiedziała głośno do wszystkich. - Zaraz zaprojektuję ogólny zarys łodzi i wam ją przedstawię napewno będzie potrzeba dużo belek i jakiś porządnych części z wraku. - Powiedziała zafascynowana. - To się musi udać, zobaczycie, że dzięki nam zostaniemy uratowani!

Hugo usłyszał pikanie komputera. Wstał z sofy i udał się tam.
Wpisał kod: 4 8 15 16 23 42 i nacisnął EXECUTE.
Licznik znów zaczął odliczac od 108 minut.

Nikki weszła do swego namiotu.
Z boku miała przywiązaną płachtę, która pełniła role jednej ściany namiotu.
Wzięła ją jednak i odwiązała. Złożyła i zaniosła Kate.
- To się nada chyba na żagiel. - Rzekła uśmiechają się.

- Ja pójdę do bunkra po prowiant dla was. - Rzekła Cindy po czym udała się w stronę dżungli. Kątem oka zobaczyła jak Judy i Arzt idą razem do bambusowego lasu naścinac bambusa na tratwę.

Jack grał w szachy z Matthewem. - Szach mat. - Oznajmił zadowolony lekarz i czekał na reakcję Falla. Ten tylko zaśmiał się sprytnie i gońcem zrzucił królówkę Jacka. - W mordę..

- Pomogę ci! - Usłyszała Cindy za sobą. Była to Elena.
- Dziękuje. - Odpowiedziała serdecznie Chandler.
- Jak myślisz uda się? - Pytała się Nordson.
- Miejmy nadzieje.... mam doysc tej wyspy.
- A kto nie ma? - Obie kobiety zbliżały się powoli do bunkra.

- Dzięki Nikki. - Bąknęła Kate uśmiechając się w stronę koleżanki. - Napewno się przyda. - Po czym wróciła do kończenia szkicu. Jednak po usłyszeniu Cindy znow oderwała się od kartki. - Cindy, myślę, że nie będzie to teraz potrzebne. Budowa może nam zająć conajmniej dwa dni, a do tego czasu, owoce pewnie się popsują.

- .. Nie Shannon. Zaufaj mi, z tego jeszcze będą kłopoty. - Powiedział i związał liną niebieską płachtę która miała robić za dach. - To zły pomysł. Zapuszczać się w ocean, nawet nie wiemy gdzie jesteśmy.

- Witajcie. - Zawołała Chandler w wejściu. - Jack ja i Elena przyszłyśmy po trochę jedzenia... Kate buduje łódź i ma zamiar nią popłynąc. - Po tych słowach ona i Elena zabrały się do pakowania jedzenia, które nie popsuje się na tratwie.

- Skoro tak mówisz... ja idę poszukac czegoś na czym byśmy mogli spac.
Shannon chodziła po plaży, spostrzegła siedzącą w cieniu swego domku Miller.
- Joanno nie masz przypadkiem jakiegoś niepotrzebnego koca czy co?
- Tak... mam jeden nawet duży... zabrałam z bunkra na zapas. - Zaprosiła ją gestem do swego domku.
- Ładnie tu masz. - Rzekła Shannon gdy dziewczyna dała jej koc.
- Dziękuje... - Kobiety rozmawiały jeszcze chwilę po czym Rutherford wróciła do Pace'a pokazując mu koc.

- Łódź.. ? - Jack skończył grę i poszedł za dziewczynami do spiżarni. Podrapał się po podbródku i oparł o framugę. - A jak się tam trzymacie na plaży?

- Dobrze. - Odpowiedziała Cindy zakładając ciężki plecak. Elena zrobiła to samo. - Każdy ma swój mały namiot. Takie jakby małe miasteczko... dołączyli do nas jeszcze Shannon i Charlie. Jest dużo miejsca... a w bunkrze teraz pewnie luz co? - Spytała wychodząc ze spiżarni.

- Oo.. Przyda się. - Wziął koc od Shannon i przykrył nim dwa rozłożone fotele do granic możliwości. - Hym.. Chyba gotowe, nie wygląda jak nasza przyszła willa w LA, brakuje basenu, sprzątaczek i drinków, chociaż wszystko można załatwić. - Zażartował i objął blondynkę.

- Jest cudnie. - Ucałowała go w policzek. - Namiot piękny... - Mówiła oglądając go od wewnątrz. - Takie nasze małe królestwo... na początek. Usiadła na jednym z foteli.
Czuła się tu o wiele lepiej niż w bunkrze.

- Cóż, luz to mało powiedziane, jest cicho, mało ludzi, tylko Hurley raz na jakiś czas puści głośną muzykę i Sawyer zacznie obrażać kogo popadnie, a tak nic się nie dzieje, w każdym razie gdybyście czegoś potrzebowali to dajcie znać. - Powiedział odprowadzając je do drzwi. - A właśnie! Poczekajcie chwilę. - Jack pobiegł do salonu i przyniósl jedną krótkofalówkę. - Tak możemy się porozumiewać. Dajcie to Kate albo Anie. Hym.. To do zobaczenia! - Krzyknął za oddalającymi się dziewczynami.

Cindy i Elena wracały przez dżunglę.
- Krótkofalówkę damy Anie... nie wiem co ty na to, ale wydaje mi się, że tak będzie lepiej. - Powiedziała Cindy. Kobiety szły dośc długo przez dżunglę.
W końcu usłyszały dobiegający z daleko szum wody.
- Dobrze daj to Kate ok? - Chandler dała Elenie drugi plecak. Sama zaś podeszła do Cortez. - Ano, Jack daje krótkofalówkę byśmy mogli skontaktowac się z bunkrem, proszę. - Podała jej przedmiot po czym odeszła w stronę swego domku.

Shannon siedziała przy brzegu i wpatrywała się w morze. Słońce nie świeciło już tak mocno.
Ludzie cały czas coś zbierali i zanosili do Kate.
Rutherford westchnęła. Kiepsko widziała to, że uda się ta cała wyprawa.

Cortez kiwnęła na Nikki i wzięła w łapki krótkofalówkę spoglądając wymownie na Alexandra. - Sprawdzę czy działa. - Bąknęła i przycisnęła guzik na krótkofalówce. - Jack jesteś tam?
- Ooo.. Proszę proszę.. Ana Lulu.
- Och Sawyer.. Narazie, sprawdzałam tylko łączność.