Wyspa

Shannon i Charlie w tym czasie całowali się namiętnie na jakimś pniu w dżungli.
Wrócili w niecałe 5 minut po tym jak Sawyer i reszta przyprowadzili Juliana.
- Kto to? - Spytała zdziwiona Shannon podchodząc bliżej.

- To ten sukinkot, który masz szantażował i porwał April! Znowu chciał to zrobić- wykrzyknął wciąż mierząc do bruneta.

Shannon cofnęła się.
- I wy przyprowadziliście go tutaj?! Czy wyście oszaleli?! - Krzyknęła. Bała się tych ludzi... a co teraz gdy oni mają ich przywódce... ich jest kilka razy więcej... zabiją ich!

- Jesteśmy w bunkrze Shannon, możemy się przed nimi obronić, zresztą oni pewnie nie znają tego miejsca- powiedział spokojnie Sawyer- Zresztą co miałem zrobić? Pozwolić mu zabrać April i odejść? Widzieliście co jej zrobił?! Pranie mózgu!

- Jeśli przez ciebie zginie chociaż jedna osoba to... to... - Zaczęła Shannon grożąc mu palcem po czym obrażona i nadąsana udała się pod prysznic.

- Jasne! Miałem mu pozwolić!- wrzasnął zdenerwowany Sawyer w stronę ludzi- Jeżeli bardzo tego pragniecie mogę go wypuścić!

- Nie obrażę się jeżeli mnie wypuścicie, ale nie zapomnijcie, że przyszedłem tutaj z April i bez niej się nie ruszę- powiedział Julian uśmiechając się. Widział doskonale, że ludzie są podłamani, więc dalej kontynuował- Zobaczymy jak przyjdą moi ludzie... oj będzie wesoło, będzie.

- Może faktycznie nie powinniśmy... - Ale napotykając wzrok Sawyera przerwał i udał się coś zjeśc do spiżarni. Przez to wszystko zgłodniał.

- Nie. - Powiedział stanowczo Jack. - Ja już raz wydałem ją w ich ręce, już raz pozwoliłem aby ją zabrali. Teraz tego nie zrobię. To był ogromny błąd i więcej go nie popełnię. - Powiedział groźnie mając nadzieję, że nie usłyszy słowa sprzeciwu. Korzystając z tego, że Sawyer trzymał na muszce Juliana, lekarz wyciągnął broń z magazynku(miejsce gdzie przetrzymywali Benjamina) i tam zaprowadził mężczyznę. Zamknał go kodem [4815] i wrócił do pozostałych.
- Jakieś pomysły? MYślę, że powinniśmy go przesłuchać.

- Przesłuchać... nie wiem czy będzie chciał rozmawiać. Jakoś mało rozmowy on jest- powiedział Sawyer w stronę doktora zastanawiając się na moment i patrząc na stalowe drzwi.

Shannon wyszła spod prysznica i ubrana w czyste rzeczy stanęła obok reszty.
Wywnioskowała, że rozmawiają o złapanym człowieku.
Nie miała zamiaru tego słuchac... po prostu miała dośc.
Wyszła więc przed bunkier i usiadła na jakimś kamieniu.
Odetchnęła świeżym powietrzem, kiedy nagle z lewej strony doszedł ją dźwięk łamanego patyka.
Zerwała się na równe nogi jednak potknęła się o wystający korzeń i upadła.
Nim zdążyła cokolwiek powiedziec z krzaków wybiegł pies, którego znaleźli w drodze do radiostacji.
Blondynka uśmiechnęła się, wstała i pogłaskała pięknego Vincenta.

- Kogo interesuje jego rozmowność.. Nie będzie chciał gadać"... Zaraz go przekonam do rozmowy. - Powiedział stanowczo Locke i otworzył metalowe, grube drzwi, zamykając je za sobą. Usiadł na przeciw Juliana i uśmiechnął się głupio. - Dzień dobry.

Julian spojrzał na Johna, po czym spuścił wzrok.
- Dzień dobry, ładny mamy dzień- powiedział Caffrey nie patrząc na mężczyznę- Cokolwiek chcecie wiedzieć ja nie mam o niczym pojęcia, ja odwalam tylko brudną robotę.

Jack spoglądał na oddalającego się Johna, mężczyzna wszedł do pomieszczenia, porozmawiać z więźniem. Lekarz westchnął i poszedł zrobić sobie płatki z mlekiem. - Desmond.. Mam takie pytanie, jak to możliwe, że spiżarnia jest zawsze pełna.. To znaczy.. Chodzi mi o produkty spożywcze.. Jak się tu znalazły..?

Shannon weszła z psem do bunkra.
Ujrzała akurat jak Locke wchodzi do pomieszczenia gdzie Shephard zamknął tego gostka.
Pies zwinął się na kanapie a Shannon udała się do kuchni. Usiadła na blacie i próbowała coś usłyszec z rozmowy Jacka i Desmonda, której przysłuchiwała się z zaciekawieniem.

- Właściwie to nie wiem dokładnie... ale co jakiś czas z nieba leci paczka z jedzeniem i zawsze ląduje obok bunkra- powiedział spoglądając na doktora.

- Gdzie byłas? - Spytała Zapychaczka ładnej blondynki. - No wiesz, nie wychodzimy po zmroku...

- Byłam się przewietrzyc przed wejściem... to miejsce mnie przeraża.... - Rzuciła do Austen. - Na dworze o tej porze jest przyjemnie... poza tym siedziałam przed wejściem.

- Ładny mamy dzień? No faktycznie, zwłaszcza piękny w tej celi. - Zaśmiał się starzec. - Mam tylko parę pytań, więc pare odpowiedzi Cię nie zbawi.. - Kim jesteś.. Po co Ci April?

- Nazywam się Julian Caffrey, a po ci mi April?- uśmiechnął się w stronę mężczyzny- April jest wyjątkowa. Wyspa jej chce, wyspa ją potrzebuje.

- Poważnie? ... Nigdy nie próbowałeś kontaktować się z tymi ludźmi? W jakikolwiek sposób, no wiesz, ktoś musi tą paczkę dostarczyć.. - Zastanawiał się lekarz kończąc płatki. Odstawił miskę do zlewu i spytał. - Nie masz żadnego kontaktu z światem zewnętrznym?

- Aha.. No wiesz, przyjemnie, nieprzyjemnie ale niebezpiecznie.. - Rzuciła Austen podjadając Apollo. - Ten facet to twój chłopak? - Spytała Kate wskazując na Charliego który oglądał coś na video.

- Julianie, jestem John. - Powiedział nadal się szczerząc. - Dlaczego akurat April? A nie.. na przykład.. Erica lub Rosalie? - Bąknął łysy zastanawiajac się odpowiedzi Caffreya. - Kim jesteś? A raczej kim jesteście... Zamieszkujecie wyspę? Jeśli tak, to skąd to czyste ubranie? Macie łączność z USA, z światem zewnętrznym??

- Tak... - Rzuciła Shannon wymuszając się na uśmiech... nie wiedziała czy Kate chce się zaprzyjaźnic czy po prostu ma chętkę na Charliego... często spotkała się już z takimi osobami... wolała pozostac czujna. - Jest moim chłopakiem... - Dodała. - A ty masz kogoś na oku?

- Dlaczego ona? Tego akurat nie mogę ci powiedzieć, a raczej ty byś nie zrozumiał, ale jest wyjątkowa. Jedyna w swoim rodzaju- Nie zrozumiesz kim jestem, ani kim jesteśmy. Mieszkamy na tej wyspie od bardzo dawna i mam kontakt. Nie chcemy was, rozbitków w to mieszać. Potrzebujmy tylko April, bez tego ataki moich znajomych nie pomniejszą się...

- Nie zrozumiesz.. Nie zrozumiesz.. A JEŚLI ZROZUMIEM!? - Krzyknął oburzony John, Julian wyraźnie traktował go z wyższością. - Słuchaj.. - Zaczął uspokajając się. - .. Dajcie nam opuścić wyspę... To April będzie wasza... Pomyśl nad tym.. To czysta propozycja.. - Powiedział stanowczo Locke i opuścił pomieszczenie zamykając Caffreya.

- Pomyślę, ale chcę porozmawiać z Nią!- wrzasnął bardzo głośno bijąc w blaszane drzwi- Słyszycie! Chcę porozmawiać z April! Muszę z nią porozmawiać!
Wrzeszczał dobijając się pięściami.

Kate zarumieniła się na twarzy. - Nieeeeeeee.... No.. Może.. Podoba mi się Hugo, ale to.. To tylko podoba mi się.. - Powiedziała skromnie, spuszczając głowę. - Wiesz... Jaa.. Y.. Pójdę już spać, dobranoc. - Powiedziała zmieszana i poszła do saloniku.

Shannon zamurowało. Siedziała tak z otwartą buzią. Spojrzała na Hurleya. Obżerał się chipsami na krześle. Skrzywiła się nieco i również poszła spac starając się nie słuchac krzyków więźnia....

Erica zjadła płatki, i poszła się położyć obok Boone`a. Pocałowała go w czoło, obruciła się i zasnęła.